



W tym momencie Kaze w moich rękach był już tak zrezygnowany i odczłowieczony, że jego rola w finałowej scenie wydawała się być naturalną koleją rzeczy. Młody chłopiec władał czterema potęgami - potęgą ziemi, wiatru, ognia i wody. Wszystkie je zużył, ale w ich miejsce pojawiło się co innego - jednocześnie potężna i pełna niemocy - pustka.
W finałowej scenie na koniec zwycięskiej potyczki z Fu Lengiem deklaruję, że Kaze zmienił się - zaakceptował swoją rolę narzędzia w odwiecznej walce ze złem. Tak jak w scenie, jaką wymyśliłem sobie przed sesją jako wspomnienie, Kaze rzuca się cały w nieznane, pozwala mu się pochłonąć. Staje się bramą, przez którą przepływa cały świat wokół niego - przepływa i odmienia się. Zabrałem z karty Yin skazę cienia i powiedziałem - odbieram ci ją i wchłaniam w siebie - jesteś czysta.
Ja wypełniłem swoją rolę - znikam, by to zło, któremu stawiliśmy czoło, zamknięte we mnie, nigdy nie mogło się już odrodzić.
Bardzo to wszystko ładnie złożyło się w jedną całość. Ktoś po sesji powiedział, że "skończyliśmy Legendę Pięciu Kręgów" i ja faktycznie miałem takie poczucie.
Tomasz "kadu" Pudło

Jeżeli jakaś sesja zasługiwała na termin "epicka", to właśnie ta :-)