top of page

        Gry fabularne to ulotne hobby. Sesje najlepsze są w momencie, gdy się toczą i właściwie tylko to się liczy. Raporty z sesji, materiały potrzebne do ich rozegrania - te wszystkie rzeczy są tylko środkiem do osiągnięcia celu lub pamiątką po tym, gdy został już zrealizowany. Natomiast cały niepowtarzalny urok gry fabularnej tkwi w tych magicznych momentach zgrania, kiedy w trakcie sesyjnej improwizacji poszczególne elementy łączą się ze sobą w tę jedną jedyną opowieść.

 

Czasami jednak chcemy sobie jakąś wyjątkową sesję mocniej zachować w pamięci, a sesja u Magdy w Jigoku z pewnością taką była. Spisanie wrażeń z niby tego samego scenariusza rozegranego przez różne grupy jest też możliwością do porównania - jak, pracując na tym samym materiale, osiągnąć różne skutki. Żałuję tylko, że swoich wrażeń nie spisałem zaraz po sesji, a niemal rok po jej rozegraniu. Mając wszystko na świeżo mógłbym pokazać większą ilość tych małych niuansów, które tak - uleciały z mojej pamięci. Tak czy owak - owo kilka słów o moim Kaze.

 

Wspomnienie Kaze

 

W mojej wizji Kaze wygląda trochę jak Krillin z Dragon Balla.

 

Jest dzieckiem wychowywanym w klasztorze. Pamięta mgliście swojego starszego brata, który wyruszył na wędrówkę ze świątyni i przepadł.

Ukrywa przed mnichami swój skarb - lusterko, które czasami pokazuje wizje świata poza świątynią. O tym świecie i o dorosłości marzy przed rozpoczęciem fabuły sesji. Swoje najpiękniejsze wspomnienie opisałem wtedy tak:

 

Pewnego razu stary mnich zaciągnął mnie do jaskini z wrzącym jeziorem, by dać mi reprymendę. Myślał, że się go boje i że w półmroku może mnie straszyć do woli! Wyrwałem mu się jednak i rzuciłem w objęcia źródła. Już wcześniej wiedziałem, że kiedy wsadzę do niego stopę czy dłoń nie stanie mi się żadna krzywda.

 

JIGOKU: Piekło w Szmaragdowym Cesarstwie                          M.M.R     jigoku_l5k@o2.pl

  • Twitter Square
  • facebook-square
bottom of page